Witam Was wszystkich po długiej nieobecności, żyję - nie zagłodziłam się, nie zaćpałam, nie zabiłam. Dziękuję tym osobom, które pisały e-maile w tym czasie, na prawdę bardzo mi to pomogło. Ludzie, którzy kompletnie mnie nie znają, martwią się o mnie bardziej niż rodzina. Moje życie trochę się pokomplikowało w ostatnim czasie, nie miała czasu, ochoty, ani siły tutaj pisać.
Mam problem z skleceniem kilku słów, zdań. Moja motywacja uciekła, zniknęła... nic mi się nie chce. O szkole nie wiem czy warto tutaj wspominać. Nieklasyfikowanie z fizyki, nagana, mnóstwo nieobecności, zagrożenie z wfu. Wywiadówka we wtorek, nigdy się nie bałam, teraz jest inaczej. Planuję zmienić szkołę, może inne środowisko jakoś na mnie wpłynie. Pytanie tylko czy jakakolwiek szkoła mnie zechce.
Na ramieniu mam trzy nowe, krwawiące rany. Boli, bardzo boli. Myślałam, że jestem przyzwyczajona do tego rodzaju bólu.
kurwa,nigdy więcej tego nie zrobię. Na śniadanie zjadłam tosty z sałatką, obiadu prawie nie tknęłam w sumie może pięć łyżek zupy, teraz pochłonęłam 3 mandarynki, do wieczora chyba już się nic nie zmieni (600/700kcal?). Muszę wrócić do dokładnych bilansów, brakuje mi tego. Od jutra zaczynam ostro ćwiczyć, pół godziny rano i godzina wieczorem. Nie mogę na siebie patrzeć, przytyłam chyba 5 kg, nie wiem jakim cudem. Zaczynam 3 miesięczną kurację regenerującą włosy i paznokcie. 15 tabletek z drożdżami dziennie, mam nadzieję że od tego się nie tyje.
Okej, idę nadrabiać ogromne zaległości związane z Waszymi blogami.