sobota, 18 sierpnia 2012

Żale i smutki. O mnie słów kilka.

To co zdarzyło się ostatnio poszło w nie pamięć. Wróciłam do mojego spokojnego, bezkalorycznego życia. Chciałam Wam podziękować za to że tak miło przyjęłyście mnie do grona motylków. Jestem tutaj dokładnie 8 dni. Nie spodziewałam się, że ktoś będzie tu wchodził i czytał moje wypociny. Dzięki komentarzom, waszym wpisom jest mi o wiele łatwiej trwać w przyjaźni z tym demonem o twarzy anioła. Niezwykle mnie motywujecie do dalszej pracy. Długo zastanawiałam się nad blogowaniem, odkładałam to przez jakiś miesiąc i ogromnie się cieszę, że w końcu to zrobiłam.

Niektóre z Was proponują mi, abym zostawiła Anę i żyła bez niej. Myślicie, że to takie łatwe? Jest ze mną dzień w dzień od 3 lat (z małymi przerwami). Wiele razy próbowałam. Kończyło się to tygodniem, góra dwoma "normalnego" jedzenia. Za każdym razem wraca i przeważnie uderza we mnie jeszcze bardziej. Nie potrafię zjeść niczego zanim nie sprawdzę ile ma kalorii. Nawet głupi cukierek nie przejdzie mi przez gardło przed wcześniejszym zajrzeniem do tabeli. Liczenie, ważenie, odmierzanie weszło mi już to w krew, wszystko musi być idealne według bilansu. Moja najdłuższa rozłąka z anoreksją to jakieś nie całe pół roku. Było to w październiku rok temu, skończyło się depresją i licznymi bliznami na rękach. Dużo osób widziało blizny, moją wymówką było "pies mnie podrapał" ewentualnie kot, którego nie mam. Wierzyli? Chyba tak. Z  pozoru wesoła, trochę nieśmiała, to moja "maska" z którą wychodzę do innych. Ludzie którzy mnie znają często mi zazdroszczą, ubrań, telefonu czy innych bzdetów. Taka osoba jak ja przecież nie może mieć problemów, ma wszystko. A co z miłością? nikt nad tym się nie zastanawia. Tata pracuje praktycznie 12h na dobę. Nigdy z nim nie rozmawiałam tak na poważnie, nie wie o niczym. Ogranicza się do głupiego "Cześć" i "Co u Ciebie?/ Jak w szkole", na więcej nie ma czasu, nawet gdyby miał to nie wiem o czym z nim rozmawiać. W rok szkolny mijamy się może 2 razy dziennie, czasem w ogóle. Na wakacje jedzie z łaską, "na siłę", przeważnie ja i mama znajdujemy coś w biurze podróży i kupujemy. Dzień przed wyjazdem jest wrzask bo on ma tyle spraw na głowie i nie ma czasu na jakieś durne wczasy. Nie ma wyboru - jedzie. Z mamą teoretycznie mam dobry kontakt, opowiadam jej tyle ile mogę bez żadnych szczegółów. Pracę kończy wcześnie, więc widzimy się prawie cały dzień.  Mam 17 lat i nigdy od nich nie usłyszałam głupiego "kocham Cię", w sumie to od nikogo. Mam drugą średnią w klasie, dla nich to wiecznie mało,  zamiast gratulacji słyszę "Czemu nie pierwszą?!". Musiałam to z siebie wyrzucić, nie mam z kim porozmawiać.

Zważę się jutro, a może dopiero w poniedziałek. Teraz biegnę robić rogaliki. Do zobaczenia kochane!



8 komentarzy:

  1. No to nie masz fajnie.. To źle że relacji z tatą nie masz najlepszych i że nawet za 2gą średnią w klasie mają wonty. Powinni się cieszyć że mają taką córkę, a nie jeszcze narzekać. Gdy porzuciłam Anę też miałam depresję, cięłam się i ćpałam, ale jedna osoba która nawet nie odgrywa w moim życiu wielkiej roli mnie namówiła bym spróbowała jeść i chudnąć. Ma rację, byłam już na skraju załamania ta walka wykańcza. Poza tym przez spadek wagi i natychmiastowe tycie, czyli efekt jojo którego nie da się uniknąć mam rozstępy. ;/ Postaraj się, my w Ciebie nie zwątpimy.^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy, kto proponuje dzień bez Any, prawdopodobnie nigdy tego nie doświadczył. nawet jeśli...kiedyś, w przyszłości, ktoś przestanie liczyć, rzygać, i martwić się dodatkowymi 100 g na wadze, to zawsze coś w środku głowy będzie...tkwiło. Takie...niejasne wspomnienie. Może dość mgliste, ale będzie. tak sądzę.

    Milejdi

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam bardzo podobną sytuację choć u mnie rodzice już nie pracują i całe dnie spędzają w domu. Z ojcem po prostu nie rozmawiam, bo też nie mam o czym. Gdy jedziemy do rodziny to odnoszę wrażenie, że woli moje starsze kuzynki, bo z nimi jest zawsze za pan brat, a ja ? ... Przykro mi jest z tego powodu. Poza tym coraz częściej odnoszę wrażenie, że woli swoich kolegów i obcych ludzi niż nas, jego najbliższą rodzinę, a najgorsze jest to, że zazdroszczę dziewczynom, które są "córusiami tatusia" i mają z nim lepszy kontakt niż z mamą ....
    Nie miałam bardzo dobrych ocen w szkole (jestem cholernym leniem), ale gdy przyszłam ze szkoły i powiedziałam rodzicom, że dostałam piątkę to najczęściej nie było na to reakcji, a jeśli już to:"A czemu nie szóstkę ?", więc doskonale wiem, jak się czujesz.
    Musimy sobie poradzić :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Idiota jest ten, kto sądzi, że jak komuś się lepiej powodzi to nie ma problemów - każdy je ma, nawet małe dziecko. To, że niektóre problemy dla innych są błahe, nie znaczy że w rzeczywistości takie są. Ale pofilozofowałam ;) Najważniejsze - nie załamać się. Moim zdaniem lepiej, że odreagowujesz dietą niż alkoholem czy prochami. Trzymaj się, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm... Przykro mi z powodu rodziców... Wiem, że niełatwo jest się pożegnać z Aną - nie da się właściwie... Strach przed utyciem jest większy, też tak mam.
    Jakby coś to zgłoś się do nas. My jesteśmy zawsze gotowe, by popisać i wesprzeć, masz nas, kochana ;*
    Całuję, Ina.

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawda jest taka ze KAZDY ma jakeis problemy, niezaleznie od zainteresowan wieku czy plci. Przeciez to normalne ze wszyscy mamy swoje male duze pwoazne błache rozterki. Dorbze ze wszystko tutaj wypisalas, czasem tak lepiej jak sie nie ma komu wygadac ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :*
    Pięknie piszesz *u* jeżeli znajdziesz chwilę,to odezwij sie do mnie :*

    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspułczuję Ci z takimi rodzicami...masz 2 najlepszą srednią w klasie a oni jeszcze narzekają...dopiero teraz a raczej nie dawno znalazłam twojego bloga i ładnie piszesz *_* mam odrazę do siebie. Moje przyjaciółki są chude i ładne, obie mają płaskie brzuchy a ja mam sylwetkę ''jabłka'' czy coś w tym stylu. Nawet u mnie w klasie wszystkie dziewczyny mają płaskie brzuchy, to przygnębiające, a nawet mama ma takie zdanie że jestem gruba i powinnam schudnąć :/ (mam 157 i ważę 47kg) w sumie w podstawówce byłam 2 chyba z grubszych dziewczyn. Super...to pewnie dla ciebie bezsensowne :(

    OdpowiedzUsuń