piątek, 17 sierpnia 2012

Dzień bez Any?

Czy anorektyczka może w ogóle jeść normalnie? (nazywajmy rzeczy po imieniu, tak jestem anorektyczką i zdaję sobie z tego sprawę). Wczorajszy poranek, pobudka około 9:00, nie pamiętam dokładnie. Nie czułam głodu. Zmusiłam się do musli, pisałam już o tym, więc nie będę się powtarzać. Nadeszła pora obiadu, zjadłam zaplanowane czeskie knedliki (około 190kcal) i poszłam do pokoju. Mama przygotowywała zapiekankę, w powietrzu unosił się ostry zapach papryki i pieczarek, w takim połączeniu nawet ser sprawiał, że ślina napływała mi do ust. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w kuchni. Nałożyłam sporą porcję i usiadłam przy stole. W pomieszczeniu nie było nikogo poza nią, siedziała obok mnie i patrzyła. Ana - tak miała na imię, jej piękne chude ciało, pokrywała delikatna, pudrowo-różowa  sukienka. Dostrzegłam mocno zarysowane obojczyki i kościste wręcz patykowate ręce. Wyglądała jak piękny anioł. Nabiłam na widelec kawałek makaronu i włożyłam do ust, wolno przeżuwałam, smakowała cudownie, przełknęłam i się zaczęło. Ana wpadła w szał, darła się jak opętana. "Grubas, cholerny grubas! Chcesz wyglądać jak świnia?!"  Ignorowałam ją, delektowałam się każdym kęsem. Skończyłam,  wszystko poza żółtym serem wylądowało w moim żołądku. Dotykam brzucha i czuję jak wystaje. Złapała mnie za rękę i pociągła do łazienki. Zastanawiałam się skąd w takiej kruszynie tyle siły. Zatrzasnęła drzwi i krzyczała "Rzygaj, głupia, naiwna świnio!". Nie chciałam tego zrobić, więc włożyła mi swoje długie kościste palce w gardło. Zwróciłam trochę i upadłam na podłogę. Płakałam jak dziecko, a ona razem ze mną. Nie poddam się pomyślałam. Błagałam by mnie zostawiła. Zmierzyła mnie wzrokiem i szepnęła do ucha swoim niezwykle melodyjnym głosem. "Idź żryj dalej. I tak wrócisz do mnie jak pies z podkulonym ogonem"

Taka krótka historia wczorajszego obiadu. Jadłam normalnie cały dzień. Lody i waniliowe latte - tych dwóch rzeczy brakowało mi najbardziej.

Bilans:
śniadanie: musli 160kcal
obiad: zapiekanka i knedle 500kcal
kolacja: knedle 180kcal
po między posiłkami: lody, latte, śliwki 600kcal (?)




 



JESTEM WŚCIEKŁA MAMA ZNALAZŁA NOTES Z DOKŁADNYMI BILANSAMI I ĆWICZENIAMI! ZARAZ MNIE ROZNIESIE! OKŁAMAŁAM JĄ ZNOWU, ŻE TO TYLKO GŁÓWNE POSIŁKI, ONA JEST TAK GŁUPIA CZY UDAJE ŻE NIC NIE WIDZI?

11 komentarzy:

  1. Może i lepiej, ze ją znów oklamalas ?..
    Polecam Ci abyś przeczytała książkę "dieta (nie) życia" jeśli nie czytalas. Jest piękna <3 a czytając ten wpis miałam wrażenie jakby czytała fragment tamtej książki..
    Anotekryczka potrafi jeść normalnie, ale wymaga to od niej dużo siły i samozaparcia.
    Trzymaj się :**

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny wpis, taki poetycki...ja też robię rysunki any, u mnie też jest aniołem. Może kiedyś wstawię. A rodzice zwykle słyszą to co chcą słyszeć, więc mamą się nie przejmuj. Moi też widzą co się ze mną dzieje, ale w życiu by nie pomyśleli, że mogą to być ED. Chudnij tam :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis.
    Trzymaj się i chudnij:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Powinnaś wziąść i Anie kopnąć w tyłek niech sobie idzie, że tak powiem. To nie jest Twoja przyjaciółka ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety tak jest jak piszesz, nie potrafimy jeść normalnie i o tym nie myśleć tak się juz nie da.
    Zawsze w tle bedzie Ana i bedzie o sobie dawała znać.
    ważne jest to że odpuściłaś sobie ten jeden dzień no i dobra było minęło. Teraz nie będzie chodziło za tobą latte i te lody.
    A w przyjaźni... tak bywa, że po naszym szaleństwie zawsze wracamy do tej do tego którą nazywamy przyjaciółką i ona zwykle mówi a nie mówiłam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Też wczoraj zawaliłam.. Też miałam tak samo jak Ty... Jedzenie - rzyganie... Nienawidzę tego... Już wolałabym tego nie jeść i nawet jak za każdym razem sobie obiecuję przy napadzie "Nie będę rzygać - muszę ponieść konsekwencje" - to to i tak jest silniejsze ode mnie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, wcześniej się z Karolą nie znałam, tylko z bloga, a dopiero teraz się poznałyśmy i po prostu czuję, że mogę Jej ufać :)

      Usuń
  7. Wiem, nie mam zamaru od razu wyprować sobie flaków. W tamtym roku biegałam więc co nieco o tym wiem

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście, że mam :D Ale zostało mi go nie wiele, chyba 4-5 'saszetek' czyli wystarczy tylko na raz, a chcę go zostawić na powrót do szkoły, wtedy się bardziej przyda, a niestety jestem bez kasy i nie kupię nowego ;c

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tyle samo wzrostu co ty a twoja obecna waga jest moją wymarzoną (jak narazie). Cholernie zazdroszcze Ci siły do nie jedzenia. Trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  10. Kim jest Ana? Mam do ciebie pytanie...bo mam 14 lat (rocznikowo, i to chyba nie zmienia nic) i ważę jakieś 47 kg czy to dobrze? Jeszcze jedno anoreksja obiawia się tum że osoba chorująca na to nie je i ma wstręd do siebie i nawet może jeść ale z obrzydzeniem i być nadal nie zadowolona ze swojego ciała?

    OdpowiedzUsuń